Aktualności

"Zarządzania projektami można się nauczyć" - spotkanie Klubu Informatyka

Donoszę, że wczorajsze (9.03.br.) spotkanie Klubu Informatyka odbyło się przy sporej frekwencji i w milej atmosferze. Dyskusja trwała prawie do 22:00, a po oficjalnym zakończeniu spotkania tez trudno nam się było rozstać i było jeszcze trochę rozmów i zajęć w podgrupach.

Przypomnę, ze temat spotkania brzmiał "Czy zarządzania projektami można się nauczyć?".

Staraliśmy się popatrzeć na to zagadnienie z różnych stron, dlatego tez zaprosiliśmy do panelu dyskusyjnego:

Jakie są główne wnioski z naszej dyskusji?

Metodyki zarządzania, wykładane na szkoleniach, to tylko - i aż - skrzynki z narzędziami. Trzeba je mieć, trzeba je znać, ale znajomość takiej czy innej metodyki nie oznacza jeszcze, ze umie się zarządzać projektami (dodam na marginesie, ze udało nam sie uniknąć dyskusji o wyższości Prince2 nad PMI czy odwrotnie).
Do tzw. twardych kompetencji (metodyka, techniki i narzędzia) trzeba koniecznie dodać kompetencje miękkie, takie jak umiejętności komunikacyjne czy negocjacyjne. Tu zostaliśmy podniesieni na duchu - tego także można sie nauczyć, najważniejsze, żeby zdawać sobie sprawę z własnych braków w tym obszarze, chcieć nad nimi pracować i do tej pracy porządnie się przyłożyć. Rezultaty mogą być naprawdę spektakularne.

Sporo czasu poświęciliśmy innej niż szkolenia metodzie podnoszenia kompetencji, a mianowicie coachingowi. Uczestnicy postulowali znalezienie dobrego polskiego słowa, które mogłoby zastąpić termin "coaching" - jedyną propozycja była "podwózka" (chodzi o podwiezienie bliżej do celu) - ale jak na razie chyba sie to nie przyjęło...

Ważne jest, aby nie mylić coachingu z doradztwem, co często jeszcze sie zdarza. Doradca wskazuje rozwiązania, ew. po analizie różnych wariantów. Doradca powie nam "wg mnie najlepiej będzie zrobić tak-a-tak". Coach powinien zaś nadzorować i wspomagać proces dochodzenia do rozwiązania przez zainteresowana osobę. Czyli nie ma tak łatwo - trzeba odpowiadać na pytania i ciężko pracować, nie dostaje sie nic na tacy. Coaching jest wiec dla tych, którzy naprawdę chcą podnieść swoje kompetencje i są gotowi włożyć w to pewien wysiłek.

Wydaje sie, ze coaching jest pomocny osobom, które co prawda opanowały techniki i narzędzia, ale maja kłopoty z posługiwaniem sie nimi we właściwy sposób.

Zaproszonych do panelu dobrych i doświadczonych kierowników projektów pytaliśmy, jaka droga doszli do obecnej pozycji. Okazało sie, ze jest to chyba trudne pytanie, dla mnie osobiście bardzo przekonujące było porównanie do kariery gitarzysty, który najpierw uczy sie nut, harmonii, potem musi bardzo dużo ćwiczyć, gra na coraz lepszych koncertach, aż dochodzi do punktu, w którym potrafi improwizować.

W trakcie dyskusji pojawił sie jeszcze jeden aspekt, a mianowicie kwestia etyki i wartości wyznawanych przez kierownika projektu. Temat wzbudził sporo emocji, ale jak dla mnie (podkreślam, ze to moje subiektywne zdanie) nie zostało niestety udowodnione, ze kierownik projektu który osiągnął sukces projektu w sposób nieetyczny (np. oszukując klienta, który wcale tego nie zauważył i jest całkiem zadowolony) jest gorszy od tego, który zasad etycznych przestrzegał, ale projekt mu sie nie udał... Argument o patrzeniu bez obrzydzenia w lustro jest fajny, ale mnie do końca nie przekonuje.

Jak w większości długich dyskusji w końcu doszliśmy do seksu (chyba jest go w projektach za mało), co było sygnałem do zakończeń i podsumowań. Chciałabym bardzo serdecznie podziękować panelistom za udział i ciekawe wypowiedzi, uczestnikom za interesujące pytania i glosy w dyskusji.

pozdrawia Wasz komentator
Anna Ostaszewska