Aktualności

ŚDSI'2010: debata ”Elektroniczna administracja dostępna dla każdego”

Publiczna debata nt. ”Elektroniczna administracja dostępna dla każdego”, zorganizowana przez Departament Informatyzacji MSWiA, która odbyła się 7 maja br. w Hotelu Łazienkowskim, przyniosła szereg interesujących wiadomości i opinii na temat postępów informatyzacji służb publicznych.

Główne tezy debaty:
• Proces informatyzacji nie został oparty na żadnym dokumencie strategicznym wytyczającym wizję stanu docelowego i generalny kierunek zmian. Skutkiem tego braku jest doraźność, przyczynkarstwo i brak spójności pomiędzy różnymi regulacjami
• brak logicznej dyscypliny zapisów prawnych niejednokrotnie powoduje, że literalny kształt zapisów bywa odwrotny do intencji ustawodawcy
• warunkiem skutecznej algorytmizacji jest istnienie jednolitego, precyzyjnego słownika pojęć
• dzisiejsze prawo nie daje jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, jak ma działać administracja publiczna. Informatyzacja stawia to pytanie na ostrzu noża
• warto uruchomić rynek rozwiązań do obsługi zadań publicznych

Otwierając debatę Kajetan Wojsyk z MSWiA stwierdził m.in., że możliwości elektronizacji administracji, zarówno w zakresie wewnętrznej wymiany informacji jak i usług świadczonych obywatelom i podmiotom gospodarczym, zależy w pierwszej kolejności od stanu prawa. Nowa ustawa o informatyzacji, która już wkrótce powinna zacząć funkcjonować, ma na celu zwiększenie funkcjonalności urzędów, zmniejszenie kosztów i zwiększenie bezpieczeństwa danych, zwłaszcza danych dotyczących obywateli. Ważnym elementem tej ustawy jest nowa instrukcja kancelaryjna – podstawowy dokument definiujący urzędową pragmatykę. Instrukcja dotychczasowa do tej pory jeszcze zamyka dla informatyzacji bardzo wiele obszarów działalności urzędów. Dyr. Wojsyk omówił też e-PUAP – systemową platformę służącą łączeniu środowisk poszczególnych jednostek administracji, mająca m.in. wbudowane mechanizmy ochrony danych obywateli przed zbyt swobodnym, niekontrolowanym dostępem.

Wiceprezes PTI Wiesław Paluszyński ocenił, że prawna baza e-administracji weszła w fazę szybkich zmian, ewoluując raczej w stronę rozsądku. Proces ten jest jednak obciążony poważną wadą – nie został oparty na żadnym dokumencie strategicznym wytyczającym wizję stanu docelowego i generalny kierunek zmian. Skutkiem tego braku jest doraźność, przyczynkarstwo i brak spójności pomiędzy różnymi regulacjami. Tu właśnie m.in. tkwi przyczyna braku możliwości wyegzekwowania zakazu zmuszania obywatela do dostarczania urzędom danych, które urząd powinien pozyskać samodzielnie. Problem ten jest szczególnie dotkliwy w jednostkach administracji samorządowej.

Wacław Iszkowski, prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji, powrócił do problemu algorytmizacji prawa stwierdzając, że po latach monitowania w tej sprawie przez środowisko informatyczne prawnicy zaczynają wreszcie dostrzegać potrzebę poddawania zapisów prawnych rygorom algorytmiczności – tak, żeby proces interpretowania prawa dawał się wpisać w tablicę decyzyjną owocując jednoznacznym rozwiązaniem. Obecny brak logicznej dyscypliny zapisów prawnych niejednokrotnie powoduje, że literalny kształt zapisów bywa odwrotny do intencji ustawodawcy i umożliwia wzajemnie wykluczające się interpretacje tego samego przepisu dokonywane przez różne urzędy.

Kajetan Wojsyk: Warunkiem skutecznej algorytmizacji jest istnienie jednolitego, precyzyjnego słownika pojęć, zwłaszcza tych nowych, dotyczących informatyzacji, takich jak np. „pismo” (do tej pory zbyt dosłownie utożsamiane z zapisem na papierze) czy „podpis” (pojawienie się podpisu elektronicznego wymaga całkiem fundamentalnego przedefilowania tego pojęcia). Został powołany zespół ekspertów do opracowania takiego słownika.

Wojciech Wiewiórowski, MSWiA, zwrócił uwagę, że problemy niejednoznaczności, z którymi borykają się autorzy regulacji dotyczących informatyzacji administracji, sięga głębiej. Otóż dzisiejsze prawo nie daje jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, jak ma działać administracja publiczna! Informatyzacja stawia to pytanie na ostrzu noża. Brak tej odpowiedzi ma całkowicie krytyczne znaczenie, jako że administracja ma prawo robić tylko to, co jest nakazane – w przeciwieństwie do obywatela, który może wszystko, co nie jest zakazane. Ustawa o informatyzacji dotyczy dramatycznie szerokiego kręgu podmiotów, w tymczasem nie ma jednoznacznej, prawnie zdefiniowanych definicji takich pojęć jak zadanie publiczne czy usługa publiczna!

Wacław Iszkowski: Pojęcia takie jak zadanie czy proces są dobrze zdefiniowane na gruncie informatyki, więc może wystarczy je wdrożyć?
Wiesław Paluszyński: Porządkowaniu i krytycznej ocenie należy poddać przede wszystkim listę usług i zadań publicznych realizowanych obecnie. Należy m.in. usunąć zadania zbędne – do zbędnych mówca zaliczył m.in. operację wypełniania i zbierania oświadczeń PIT. Przecież urząd skarbowy posiada wszystkie dane niezbędne do tego, by samemu obliczyć podatki! To urząd powinien przysyłać obywatelowi gotowe wyliczenie wraz z zapytaniem o podstawy do ewentualnych odliczeń.

Zbigniew Dziarnowski, Exatel: Przerażenie ogarnia każdego, kto budując jakikolwiek system informatyczny ma do czynienia z rejestrami państwowymi. Jest ich nierozsądnie ogromna ilość i odznaczają się one znaczną redundancją danych i brakiem skutecznych mechanizmów synchronizacji między nimi.

Władysław Majewski, ISOC, zwrócił uwagę, że istotną barierą na drodze do skutecznej informatyzacji jest nadmierne zadufanie niektórych urzędów, które prowadzą własna politykę informatyzacji nie konsultując się ze środowiskami specjalistów. Przykładowo, Rada Ministrów właśnie przyjęła projekt ustawy o nauczaniu informatyki, który nie był konsultowany ani z PIIT, ani ISOC, ani z PTI.

Wacław Iszkowski stwierdził, że nie wierzy w powodzenie e-administracji w Polsce ponieważ system regulacji – ustaw, rozporządzeń, regulacji lokalnych i branżowych – jest tak splątany, że jego informatyzacja jest niemożliwa do wprowadzenia z całkiem banalnego powodu – regulacje informatyzacyjne musiałyby dotyczyć bardzo wielu przepisów jednocześnie. Np. jakakolwiek zmiana odnośnie adresu wymagałaby zmian w kilkuset innych ustawach i rozporządzeniach. Tymczasem nikt dziś nad tym gąszczem nie panuje.

Jarosław Mojsiejuk: Do tej pory proces informatyzacji był prowadzony przez państwo dla samego siebie. Obecnie szala zaczyna się przechylać na stronę obywatela, więc można jednak mieć nieco optymizmu.

Włodzimierz Marciński, MSWiA, stwierdził, że warto by uruchomić mechanizmy rynkowe działające na rzecz rozwiązań do obsługi zadań publicznych tworzonych przez prywatne firmy – wtedy rozwój zostałby znacznie przyspieszony.

Prezes PTI Marek Hołyński wskazał na celowość zgrania programów informatyzacji usług publicznych z europejskimi programami operacyjnymi, które dysponują sporymi funduszami.

Wiesław Paluszyński: Nie ma sensu utrwalanie za pomocą informatyki systemu opartego na dokumencie papierowym, gdyż informatyka otwiera zupełnie nowe światy. Przykładowo, jest już kraj, w którym system księgowy firmy może uzyskać akredytację w urzędzie skarbowym i w ten sposób uwolnić się od uciążliwych kontroli, które w ten sposób stają się niepotrzebne! A my się nadal zastanawiamy, w jaki sposób zorganizować obrót e-fakturami... Należy wrócić do myślenia strategicznego!