Aktualności

„Obserwujemy kolejne próby zwiększania kontroli państwa nad treściami Internetu” – Marek Hołyński dla Polskiego Radia

Program 1. Polskiego Radia w audycji „Sygnały Dnia” nadanej 22 stycznia br. o godz. 16.30 wyemitował rozmowę red. Przemysława Szubartowicza z prezesem PTI Markiem Hołyńskim na temat próby nałożenia cenzury na internet, jaką rząd podjął ostatnio przy okazji tzw. ustawy hazardowej. Poniżej zapis rozmowy.

"Zaniepokojeni informatycy protestują"

PR1, Sygnały Dnia, 22.01.2010 16:30

Red. Przemysław Szubartowicz: Witam państwa. Nasz gość to Marek Hołyński, Prezes Polskiego Towarzystwa Informatycznego. Witam pana.

Marek Hołyński: Dzień dobry.

P.S.: Przed chwilą wysłuchaliśmy reportażu, materiału o tym, jak to rząd chce nas chronić, chce dbać o bezpieczeństwo, czyli wprowadzić rejestr stron i usług niedozwolonych – treści pornograficzne, faszystowskie, informacje pozwalające na kradzież pieniędzy przez Internet i tak dalej, i tak dalej. I to ma być dla naszego dobra. A tymczasem właśnie Polskie Towarzystwo Informatyczne wraz z Polską Izbą Informatyki i Telekomunikacji oraz Fundacją „Nowoczesna Polska” wystosowały list do premiera Donalda Tuska, między innymi przeciwko czy ostrzegając przed tym pomysłem. I zacytuję tylko: „Proponowane w ciągu ostatnich kilku tygodni nowe zmiany legislacyjne w sferze teleinformatyki budzą niepokój i żywą dyskusję w naszych organizacjach. Propozycje regulacji pojawiają się nagle, nie są poddane dyskusji ani w gronie ekspertów, ani publicznie, zaś zawarte w nich zapisy wielokrotnie budzą zdecydowane wątpliwości w sferze prawnej i technicznej”. No właśnie, to jest skrót tego, o co państwo wystąpili do premiera. A czy chodzi tylko o strony niedozwolone?

M.H.: Nie. Niepokojące jest to, że od jakiegoś czasu obserwujemy kolejne próby zwiększania kontroli państwa nad treściami Internetu. Jest taki pomysł na przykład, żeby nadawać policji uprawnienia do bezpośredniego inwigilowania zawartości komputerów osobistych, czyli naszych komputerów. Policja może wejść na pański komputer i sprawdzić, co pan tam ma, a może też coś tam na przykład zainstalować...

P.S.: No ale to akurat jest absolutnie wbrew fundamentalnej wolności osobistej.

M.H.: Narusza to prawa obywatelskie bez wątpienia, ale jest bardzo forsowane. Również jest forsowane poszerzenie przechowywania danych teleinformatycznych, na przykład zapisów rozmów na komórce czy z e-maili, które się w ostatnim czasie przeprowadziło. Jest też poważny zamiar ograniczenia użytkownikom możliwości korzystania z usług, które są świadczone za pośrednictwem Internetu. No i to wszystko jest postrzegane przez środowisko jednoznacznie jako próba wprowadzenia cenzury prewencyjnej.

P.S.: Czyli ten protest jest przeciwko cenzurze, chociaż tutaj państwo wymieniacie też inne motywy waszego protestu.

M.H.: Najgorsze jest to, że te wszystkie projekty nie są wprowadzane w sposób jasny, nie pojawiają się po przekonsultowaniu z ekspertami, z organizacjami, które się tym zajmują, z obywatelami, a są wprowadzane „na barana” przy okazji jakichś innych, na przykład ten ostatni projekt nowelizacji ustawy hazardowej niedawno przyjęty, no, myślę, że pożyteczny, bo wszyscy przecież mamy po dziurko w nosie tych nor z maszynami do grania, które gnieżdżą się na każdym dworcu czy w centrum handlowym, ale przy okazji tam ma być całkowity zakaz organizowania gier przez internet i uczestnictwa w grach urządzanych w sieci.

P.S.: To rzeczywiście wszystko bardzo groźnie brzmi. (...)

(przerwa w rozmowie na relację sportową)

P.S.: Marek Hołyński, prezes Polskiego Towarzystwa Informatycznego opowiadał nam przed chwilą o tym, jakie rząd planuje wprowadzać zmiany w systemach internetowych, że być może są zakusy na to, żeby policja mogła grzebać w prywatnych komputerach za pomocą sieci, żeby zakazać innych kwestii. No, powiedziałem, włos się jeży na głowie. To jak to jest?

M.H.: No, ostatni przykład, czyli przy okazji tej nieszczęsnej ustawy hazardowej próbuje się wprowadzić ten rejestr stron i usług niedozwolonych, który ma zawierać elektroniczne adresy, które będą umożliwiały identyfikację stron internetowych z treściami, które są szkodliwe społecznie, czyli tam pornografia dziecięca, treści tworzone w celu dokonania kradzieży, przestępstwa umożliwiające organizowanie gier hazardowych...

P.S.: No tak, tylko kto to będzie oceniał? Czy będzie jakaś dodatkowa instytucja powołana?

M.H.: Właśnie, właśnie, to jest największe i najciekawsze pytanie tutaj, tym bardziej że wszyscy wiemy, że ten margines działalności niedozwolonej w Internecie istnieje. No cóż, Internet jest odbiciem życia i tak jak w normalnym życiu, są ludzie dobrzy i źli, są ludzie sympatyczni i złośliwi, są policjanci, ale są i złodzieje. W Internecie jest tak samo. I dlaczego mamy stosować jakieś inne zasady w Internecie niż stosujemy w życiu? W życiu za te sprawy odpowiadają organy ścigania. W życiu nie powołuje się rejestru przestępstw niedozwolonych i szkodliwych społecznie, tylko jak ktoś widzi, że coś jest złego, to zgłasza to odpowiednim organom.

P.S.: No właśnie, ciekawe, jak to jest rozwiązane w innych krajach europejskich z punktu widzenia tych pomysłów, ponieważ ta ustawa o rejestrze stron i usług niedozwolonych to jest któreś już podejście, ona była trochę poprawiana, ten projekt był poprawiany, no ale nadal pojawiają się wątpliwości. Internet ma być kontrolowany i blokowany, taka jest opinia jednego z ekspertów, którzy się temu przyglądali.

M.H.: No, zwykle w europejskich krajach te prawa są bardzo liberalne, z wyłączeniem może Francji, która jako jedyna w sposób restrykcyjny, chociaż też niezupełnie arbitralny do tego podchodzi. Takie rejestry nie mają sensu, ponieważ jeśli ktoś, jakaś instytucja poweźmie informację o działalności przestępczej, bo to są wszystko działalności przestępcze, to ma obowiązek zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa prokuratury lub policji. Czyli samo wprowadzenie do rejestru, gdyby zrezygnować ze składania zawiadomień, byłoby złamaniem prawa, prawda, bo trzeba zgłosić. Natomiast jeśli rejestr miałby być prowadzony oprócz złożenia doniesienia do prokuratury, to po prostu dublowałoby się działanie i nie wiadomo w gruncie rzeczy, po co ten rejestr istnieje. W związku z tym jest to jeden z takich pomysłów, który wiadomo, że jest nieskuteczny, a co gorsza drogi, wstępna przymiarka to jest 5 milionów złotych na samo założenie, a potem to trzeba będzie utrzymywać. Co gorsza – to ma być robione prywatnymi rękami, czyli to mają robić dostawcy Internetu i dostawcy usług telekomunikacyjnych, którzy oczywiście, jak muszą, to wyłożą te pieniądze, ale przerzucą to na pana, czyli na nas wszystkich, bo usługi będą droższe.

P.S.: Czyli cały system wprzęgnięty w taką polityczną ustawę. Czy z Kancelarii Premiera, czy od polityków, do których adresujecie państwo ten swój list, te obawy, otrzymaliście jakąś odpowiedź?

M.H.: Jeszcze nie. Są planowane jakieś luźne spotkania na koniec tego miesiąca. Mamy nadzieję, że te sprawy da się wyjaśnić, wytłumaczyć politykom, że jest to dość nierozważne, a co więcej – nieskuteczne, ponieważ wszyscy wiemy, że te przepisy będzie bardzo łatwo obejść, przeniesienie treści na inny serwer to jest kwestia dwóch minut, a nie ma nic gorszego niż przepisy, które są nieskuteczne i które łatwo ominąć.

P.S.: I jeszcze ostatnie pytanie, ponieważ to, o czym rozmawialiśmy, jawi się zupełnie – jak mówił jeden bohater z filmu Seksmisja – „permanentną inwigilacją”, natomiast pan, przynajmniej o panu tak napisano, że sympatyzuje pan ze społecznością hackerów i sam uważa się za hackera, jednocześnie zaznaczając, żeby tego nie wiązać z działalnością przestępczą. Krótko – co to znaczy być hackerem? Jeśli to prawda.

M.H.: Hacker to jest od słowa hack, czyli takie znalezienie kruczku w programie, który poprawia jego działalność, zwiększa jego efektywność, nie ma nic wspólnego z włamywaniem się, bo ten termin ma swoją nazwę – to się nazywa cracker w języku informatycznym i znaczy zupełnie co innego. Ale żeby już skończyć z tym wpływem międzynarodowym, to ja może powiem, że tego typu działania ograniczenia Internetu są sprzeczne z tendencją światową. Akurat właśnie teraz szefowa dyplomacji USA, pani Hillary Clinton, powiedziała (cytuję): „Opowiadamy się za niepodzielnym Internetem, w którym cała ludzkość ma równy dostęp do wiedzy i idei”. To dużymi czcionkami na pierwszej stronie Gazety Wyborczej można dzisiaj przeczytać.

P.S.: Tak jest. Czyli rozumiem z tego, że rząd planuje nam zrobić crackers, a nie hackers.

M.H.: Tak.

P.S.: Marek Hołyński, prezes Polskiego Towarzystwa Informatycznego, był moim gościem, naszym gościem