Aktualności

Marek Hołyński o debacie premiera z internautami

Wygląda na to, że politycy po doświadczeniach z ostatnich polskich wyborów i kampanii prezydenta Obamy wyraźnie doszli do przekonania, że z głosem internautów należy się liczyć. Na głosy krytyczne zatem reagują szybko i starają się uważnie wysłuchać protestujących. Dlatego po naszej polemice z zapisami dotyczącymi Internetu w nowelizacji ustawy hazardowej nastąpiło w ostatnich dniach nagromadzenie spotkań: z Ministrem Bonim z Kancelarii Premiera, Ministrem Stasiakiem z Kancelarii Prezydenta i wreszcie w piątek z samym Premierem.

Można odnieść z tych konfrontacji wrażenie, iż przedstawiciele władz nieco na wyrost postrzegają internautów jako silną grupę nacisku o w miarę jednolitych poglądach. Co prawda, mówienie o „internautach” w sytuacji, gdy ponad połowa obywateli korzysta z Internetu, to jakby uznanie telewidzów za jednorodną grupę społeczną. Internetu używają ludzie rozmaitych profesji i przekonań, odmiennych grup wiekowych i poziomów wykształcenia. Czasem dramatycznie różnią się poglądami, co zresztą doskonale znamy z naszych list dyskusyjnych (mimo, że z racji predylekcji charakterologicznych skłaniających nas do wyboru zawodu informatyka powinniśmy być bardziej zgodni w pojmowaniu świata).

Niemniej jednak łatwość komunikacyjna i rodzące się mechanizmy demokracji oddolnej umożliwiają działającym na tym obszarze mobilizację grupową w istotnych tematach takich, jak odrzucenie IV RP lub rejestru stron i usług niedozwolonych, co do których niemal wszyscy mają podobną opinię. I tak właśnie było i tym razem - przedstawiciele dużych i małych organizacji mówili jednym głosem. Co ważniejsze sensownie i bez zwyczajnej kłótliwości. Niewykluczone, że narodziła się w ten sposób nowa formacja, która w przyszłości jeszcze coś pożytecznego będzie mogła zrobić.

O samym spotkaniu nie ma się co rozpisywać, bo relacjonowano je ze szczegółami. Premier starał się wytłumaczyć przyczyny, dla których wprowadzono te kontrowersyjne zapisy. Niezbyt przekonująco, bo sam ich przecież nie pisał – przygotowywali je podobno eksperci od Internetu (ciekawe jacy?). Łatwość, z jaką przystał na ich wycofanie, wskazuje że ta decyzja nie zapadła podczas debaty lecz została podjęta wcześniej, prawdopodobnie po uprzednim naszym spotkaniu w węższym gronie z Ministrem Bonim.

Spotkanie rozegrano zgodnie z zasadami sztuki PR. Jedną trzecią sali zajmowało podium wypełnione tłumem reporterów i ekip telewizyjnych. Premier zdobył kolejne punkty, tym razem za umiejętność uwzględnienia racjonalnych argumentów i rozsądną rezygnację z nietrafionego rozwiązania. Nasze Towarzystwo też zaprezentowało się od dobrej strony – pojawiły się nawet komentarze, że rząd nie miał innego wyjścia, gdyż w sprawę zaangażowały się nie tylko mało znane niszowe stowarzyszenia, ale też poważne organizacje, jak np. Polskie Towarzystwo Informatyczne.

Wystąpienie Marka Hołyńskiego w debacie z premierem można obejrzeć na kanale KPRM na YouTube.